poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 5

       Czułam przyjemne ciepło, które mnie otulało.Był to przyjemny stan z którego nie chciałam wychodzić. Wprawiał mnie w oszołomienie. Lecz wszystko co dobre, szybko się kończy. Powoli otworzyłam oczy. Zauważyłam, że jestem przytulona do Zayna. Zdziwiona nie wiedziałam co się dzieje, ale po upływie chwili, wspomnienia wczorajszej nocy napłynęły do mojej głowy jak rwąca rzeka. Skierowałam swój wzrok na twarz śpiącego chłopaka. Podczas snu wydawał się taki bezbronny. Tak jak wczoraj. Wiem, że bez problemu mógł mi coś zrobić. Ale przecież on nie skrzywdzi kobiety. Jeśli zwykła nic nie warta dziwka doprowadziła go do takiego stanu, to na pewno by mnie nie skrzywdził.

       Spojrzałam na zegarek. Jest  szósta. Czuję się wyspana, chodź pół nocy przegadałam z Zaynem. Nie jest taki zły, jak myślałam. Dowiedziałam się, że ma dwie młodsze siostry. Zazdrościłam mu....mówi, że ma wspaniałą mamę, więc wierze mu na słowo. Chciała żeby spełniał marzenia. Żeby w życiu wiodło mu się jak najlepiej. A ja? miałam dzieciństwo do dupy. Taki los.....moje ulubiony cytat....LIFE IS BRUTAL. Niestety świat nas nie rozpieszcza, ani nie daję szczęścia. Jedna minuta smutku, zabiera nam jedną minutę szczęścia.
Tego się nauczyłam.

        Zayn jeszcze spał a nie chciałam go budzić. Naszła mnie wena na rysowanie, więc czemu by tu nie uwiecznić śpiącego Malika? Kusząca propozycja z której skorzystam. Przystawiłam krzesło obok łóżka i chwyciłam szkicownik. Po drodze sięgnęłam jeszcze po ołówek i gumkę. Wygodnie usadowiłam się na krześle i zaczęłam....

~Zayn~

     Obudziłem się bardzo wyspany. Po całonocnej rozmowie z Ari poczułem się lepiej. Nie traktowała mnie jak gwiazdę, tylko jak normalnego chłopaka. Za to jej bardzo dziękowałem. Chodź może na początku sprawiała wrażenie złej i wrogo nastawionej do wszystkich dziewczynki, jest spoko. Właśnie czy ona przypadkiem nie spałą ze mną? Nie czułem ciepła. Otworzyłem powieki i od razu ją zauważyłem. Siedziała na krześle. Rysowała coś. Najwyraźniej skończyła,bo usnęła. Wstałem z łóżka i podszedłem do dziewczyny. Wziąłem szkicownik do ręki. Rysunek przedstawiał mnie gdy spałem. Wszystko było starannie dopracowane. Najmniejsze szczegóły. Odłożyłem szkicownik na biurko, a Arianne wziąłem na ręce i położyłem na łóżku. Przygotuję jej śniadanie. Może się nie obrazi, że będę  panoszył się po jej domu. Wyszedłem z pokoju i schodami skierowałem się na dół. Ciekawe czy są jej rodzice... Ostrożnie stawiałem kroki, żeby nie obudzić rodziców dziewczyny. Gdy tylko wszedłem do kuchni w oczy rzuciła mi się karteczka. Sięgnąłem po nią i przeczytałem. "Córeczko, razem z mamą pojechałem na delegację."
Wydawało mi się to dziwne. To chyba zawsze matka pisała takie rzeczy, a nie ojciec. Zawsze to mama do mnie pisała. Potem się jej spytam. Wyciągnąłem jajka i patelnie. Dzisiaj na śniadanie jajecznica!!

~Arianna~

Poczułam smakowity zapach. Odruchowo wyprostowałam się i szeroko otworzyłam oczy wypatrując jedzenia. Nie znalazłam go, więc poszłam do kuchni. W pomieszczeniu stał Zayn wpatrujący się w obraz.
Cicho podeszłam do niego i położyłam na ramieniu dłoń.
-Stare dzieje.-Chłopak odwrócił się do mnie zaskoczony.
-Obudziłaś się.
-No shit, Sherlock.
-Znów stajesz się Bad Girl?
-A ty co Bad Boyu ?
-E e e tracisz w moich oczach, a dopiero co zyskałaś.
-Naprawdę? Jakoś nie widzę.
-Zamknij paszczę i siadaj do stołu.
Z niechęcią usiadłam na krześle i przysunęłam się do stołu. Skierowałam swój wzrok na twarz chłopaka, gdy przysiadł się do mnie. Byłam bardzo ciekawa czy jest już wszystko dobrze, ale jak widać, chyba jeszcze nie końca....tak mi się wydaję.
-Ej Zayn....
-Tak?-spytał
-Już wszystko dobrze...tak mi się wydaję.
-Wydaję ci się, czy tak jest!
-Nie wiem.
 Wstałam od stołu i podeszłam do Zayn'a. Chwyciłam talerze i odstawiłam je na blat. Przybliżyłam się do chłopaka i objęłam go swoimi ramionami. Gdy zamknęłam go w szczelnym uścisku, swoje usta przeniosłam do jego ucha i wyszeptałam cicho:
-Jeśli ma być dobrze, dobrze będzie. Jeśli ma być źle, źle będzie. Ta dziwka nie była ciebie warta. Doprowadziła cię do takiego stanu, więc zrób jej na złość i stań naprzeciw smutkowi. Niech na twej twarzy zawita uśmiech, a smutki odejdą w zapomnienie. Znasz ten cytat? Zawsze go sobie powtarzam , gdy jestem smutna. Więc rusz tą swoją piękną i seksowną dupę i uśmiechnij się.
Gdy zakończyłam swój, długi, lecz jak mądry monolog (phi, czy ja kiedykolwiek byłam mądra?) odsunęłam si od Zayn'a i ze spokojem wymalowanym na twarzy czekałam na śniadanie.

      Po śniadaniu na twarzy chłopaka zakwitł uśmiech, którego najprawdopodobniej nie będzie można zdjąć do końca tego dnia. Ale i tak nie będę miła!!! Niech se chłop nie myśli, że po jednym zdaniu czy mile spędzonej nocy, będzie pięknie i lecz jak przyjemnie!!!! O nie nie nie!!!! Zła Ari powróciła!!!! I przez najbliższy czas nie będzie chciała ruszyć dupsk i pójść sobie gdzieś tam w dal!!!A teraz moi drodzy! Idziemy rozwijać mój kochany i piękny talent !!!





I jest oto nowy rozdział!!!! Pamiętajcie!!! Komentarze motywują!!!!!

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 4 - Może on nie jest taki zły?


                        CZYTASZ=SKOMENTUJ, NIE BÓJ SIĘ WYRAŻAĆ SWOJEJ OPINII!!!!


To było nie do pomyślenia.....Te dzikusy nie dawały mi spokoju. Co chwilę słyszałam jakieś krzyki, śmiechy czy drobne wyzwiska.Gołym okiem było widać,że są prawdziwymi przyjaciółmi.
-Ta Ari....jesteś wredną suką dlatego cię nikt nie lubi.- Sarkazm...mój kochany sarkazm. Mialam Lau, ale ona to ona. Jest dla mnie jak siostra. Byłam grzeczną dziewczynką dopóki nie wybuchła kłótnia pomiędzy mną, a moją matką. Ubzdurała sobie, że zostanę modelką. Zawsze wpajała mi zasady dobrego zachowania. Miałam diety, zajęcia poza lekcyjne. Dlatego tak teraz wyglądam a nie inaczej. Miałam wielu adoratorów, ale to nie dla mnie.....dziwką nie jestem. W szkole jest dużo plastików i wszystkie oczywiście mnie nienawidzą. Uczę się dość dobrze, ale.....TE JEBANE DWIE BABY SIĘ NA MNIE UWZIĘŁY!!!!!
-Ha! Widzisz! Strzeliłem gola!!!!- Wykrzyknął Louis,
-Nie popisuj się tak ta piłką!
-EEE sranie gada-
Nagle nad żywopłotem przeleciała piłka i przeturlała się przez cały ogród aż dotarła do mnie. Miny chłopaków były bezcenne. Podać im czy nie? Może będą wiedźmą i przebiję im tą piłkę? Bardzo kusząca propozycja.....Ale potem te małpy będą się na mnie darły....Wzięłam piłkę do rąk i wykopałam ją do ogródka tych niedorozwojów.
-Niezłe kopniecie !!!!
Usiadłam na leżaku i powróciłam do opalania. Nie minęła nawet minuta, a usłyszałam plusk wody. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam w stronę żywopłotu. Na moim podwórku stał Niall z grobową miną. Poderwałam się i szybko podbiegłam do basenu. Niall stał na krawędzi i próbował grabiami wyciągnąć piłkę. Nie zastanawiając się popchnęłam blondyna do basenu, ale nie przewidziałam tego, że w locie chłopak złapie mnie za rękę. I tak oto razem z Horanem wylądowałam w wodzie.
-HAHAHAHAH!!!!!-gdy usłyszałam śmiech szybko wyszłam z basenu i padłam na trawę.
-Biorę piłkę i wymiatam stąd, dobrze?
-Tak, tylko mi już nie wchodź do ogródka.

~Zayn~

Chłopaki grali w piłkę, a ja postanowiłem pójść po Perri. Dręczyła mnie ta rozmowa z imprezy. Zachowałem sie jak szczeniak. Bez podstaw oraz argumentów oskarżałem ją. Arianna była zupełnie inna niż Perri i o niebo lepsza. Nie strzelała focha  przy pierwszej lepszej okazji. Nie była zakupoholiczką. Perri się zmieniła. Nie była już tą dziewczyną co kiedyś. Ciągle się kłócimy. Właśnie dlatego idę teraz do niej. Chcę co zakończyć. To nie związek, ale więzienie! Ciągle tylko "Skarbie dasz mi na nowe buty"; "Kotku chodź ze mną na zakupy". Dla niej pieniądze są najważniejsze.

       Właśnie doszedłem pod mieszkanie Perri, lecz gdy zobaczyłem swoją dziewczynę wychodzącą z czarnego Porsche, zatrzymałem się. Ta suka go jeszcze pocałowała! Poczekałem, aż chłopak odjedzie . Szybko pobiegłem do mieszkania Perri i zapukałem. Przedstawienie czas zacząć.
-Cześć Kotku co chcesz?
-Porozmawiać.
-Wchodź.
Szybko wszedłem do domu. Nie chciałem, żeby jeszcze sąsiedzi się do tego wpierdalali.Zawsze myślałem, że Perri to ta jedyna
-I ty myślisz, że co! Że nie wiem, że mnie zdradzasz?!
-Ale o czym ty mówisz!
-A o tym jak całowałaś tego faceta!
-A ty mnie niby nie zdradzałeś!?
-Nie, byłem wierny jak pies!!! I teraz tego kurwa solidnie żałuje!!!
~Arianna~
Jest dziewiętnasta dwadzieścia trzy. Słońce już zaszło. Jeszcze parę dni, a będzie jasno do 22.Będą nocne wypady na deskorolkę i odpały z Lau. Rodziców nie będzie, więc  nie będzie nudno.....A co do Zayn'a jestem kurewsko zła na niego. Małolata? Dobre sobie! Wstałam i podeszłam do okna. Nogi wystawiłam za parapet i wyciągnęłam papierosa. Laurel mówi mi, że się zatruję, no ale co będę się jej słuchała? Nikt za mnie nie umrze. Niedopałek wyrzuciłam na podwórko małp.
-Nie nauczyłaś się, że nie rzuca się śmieci na czyjeś podwórko?
~Zayn~
-Nie nauczyłaś się, że nie rzuca się śmieci na czyjeś podwórko?
Chciałem sprawdzić, czy Ari jest mocno zła.
-Jestem przecież za młoda.-zła.....
-Przepraszam.-szepnąłem cicho
-Co?
-No przepraszam!
Między nami zaległa cisza, którą przerywały tylko świsty wiatru. Ari spojrzała się na mnie.
-A ty co taki smętny się wydajesz?
-Nie twoja sprawa.
-A może moja?
-Dziewczyna mnie zdradziła....była dziewczyna.
-Chodź.-powiedziała
-Co?
-No chodź...
 

-Ładny pokój... Taki...męski.
-Męski?-odrzekła
-Ale oczywiście pasuję do ciebie!-powiedziałem zgodnie z prawdą. Mimo iż była dziewczyną, to nie wyobrażam sobie jej, ubranej w różową spódniczkę.
Ari usiadła na łóżku, więc postąpiłem tak samo.
-No więc...sam się wygadasz, czy mam ci zadawać pytania, jak w telenoweli?
Zamilkłem...
-To bolało....
-Co bolało?
-Nie to, że mnie zdradzała co tydzień z innym, tylko to, że byłem naiwny i ślepy....
-No nic nie poradzisz...LIFE IS BRUTAL!
-Śmieszne.
-Co?-odezwała się zdziwionym głosem
-Że mi nie współczujesz, nie mówisz, że będzie dobrze...
-Życie zapytało się śmierci dlaczego ją wszyscy kochają, a go nienawidzą. wiesz co śmierć odpowiedziała?
-Nie.A co?
-Bo ty jesteś przepięknym kłamstwem, a ja okrutną prawdą. Zdaję się nam, że prawda jest okrutna, zła i obrzydliwa.Ale tak nie jest. Ja wolę prawdę od kłamstwa, bo wiem na czym stoję i wiem jak to naprawić. Więc teraz mówi ci, że będzie dobrze, nie dzisiaj, ale jutro. Dziewczyn jest dużo na świecie, nie martw się, na pewno jakiejś się spodobasz.
-A czy to ona nie powinna się spodobać mnie?
-Zbyt brzydki jesteś.
-No ej...Ja Zayn, bóg seksu, brzydki?
-Tak, a jak by inaczej! Chcesz herbaty?
-Wiesz co...no...nie!Albo tak!
-Jakiś ty niezdecydowany człowieku.
Ari poszła na dół, więc postanowiłem się rozejrzeć. Wszędzie były zdjęcia z tą jej przyjaciółką. Nie było żadnej rodziny. Na biurku leżało pełno gier, a obok nich pędzle, ołówki i kredki. Podszedłem do szafki i ją otworzyłem. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem pełno rysunków. Wyjąłem parę i obejrzałem. Prawie wszystkie
były ołówkiem. No może jeszcze atrament wchodził w grę...Miała talent, nie powiem. Jeszcze trochę się porozglądałem. Gdy usłyszałem kroki, szybko rzuciłem się na łóżko. Drzwi zaskrzypiały i po chwili weszła  Ari z dwoma kubkami herbaty.
-Zagramy w coś?
-Dwadzieścia pytań?
-Może być.
Dziewczyna podeszła i podała mi kubek, aby po chwili leżeć przy mnie.
-Ilu miałaś chłopaków?
-3
-Tak mało?!
-A co, że fajna dupa to od razu zajęta?-zapytała oburzona
-No, ja nic takiego nie powiedziałem.

-Na pewno?
-Tak!

~Arianna~
Nie wiem ile czasu minęło. Ale najważniejsze, że przekonałam się do Zayn'a. Nie była taki zły....chyba.
-Ładnie rysujesz.- powiedział
-Co?
-Masz talent.
-Skąd ty wiesz....
-Nie powinnaś zostawiać mnie samego w swoim pokoju.
-Następnym razem tak miło nie będzie...-moje powieki same spadały w dół, jakby były kamieniami.
-Zmęczona?-zapytał
-Nie, jest dobrze, Zaynie.
-Jesteś tak śpiąca, że przekręcasz moje imię.
-Nie, to powiedziałam specjalnie.
-Moje imię wymawiane przez ciebie jest takie...niesamowite.
Zayn już nic nie powiedział. Zagiął kołdrę, wszedł pod nią i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. Nie mogłam, ani nie chciałam odrywać się od Zayn'a.
-Zayn...już lepiej?
-Lepiej-posłał mi uśmiech gdy podniosłam na niego wzrok.- O wiele lepiej, a teraz idź spać.
-No-
-Mówiłem coś, spać.
Zrezygnowana zamknęłam oczy i oddałam się w kraine Morfeusza.




Więc i nowy rozdział!! Trochę późno, ale sami wiecie....nauka to zuo -.- !! Dziękuję za wcześniejsze komentarze one naprawdę dodają otuchy!!!! No i oczywiście weny!!!




poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 3

       Obudziłam się rano z niezłym siniakiem. Wtedy kiedy wyszłyśmy od sąsiadów, dostałam niezły opieprz oraz uderzenie w twarz......Po prostu kocham moją myszkę......Czujecie sarkazm?Hahahahah.......Laurel już wyprowadziła się ode mnie. Teraz jest tu tak pusto.......bardzo pusto. Ta cisza mnie trochę przygnębia, ale sie już przyzwyczaiłam.Odkąd dwa lata temu pokłóciłam sie z mama, ograniczamy sie do "cześć" i "dobranoc". Mama chciała żebym została modelką.Mam do tego możliwości, ale to mnie nie kręci i nigdy nie kręciło. Jak już mówiłam interesuję się sztuką, śpiewam dobrze, wyglądam nieźle.....czego chcieć tu więcej od życia?Miłości, ale wiecie tej prawdziwej......rodzinnej czy tej damsko-męskiej. Rodzice są bardzo rzadko w domu.Jedynie z tatą mam jakieś większe kontakty. Moją jedyna i prawdziwą przyjaciółką jest Laurel, to ona zawsze mnie wspierała, ale chciałabym poznać jeszcze jedną osobę.Może zejdźmy na temat One Direction. Liam jest fajny....po prostu fajny, lubię go bo nie ocenia po pozorach. Niall jest też spoko. Harry, jak wcześniej mówiłam jest fajnym facetem, ale strasznym podrywaczem. Louis to idiota......nie mam na niego słów.....ZAYN.Nie lubię go, a on nie lubi mnie po za tym ma dziewczynę, tak samo jak Louis.Chodź wiem od Harrego, że to dwie dziwki.....Jedna blondynka, druga brunetka. Znów zmieniamy temat. Moje włosy.....Tak uwielbiam kolory. To właśnie połączyło mnie i Laurel. Ona ma całe fioletowe, a ja mam różowe końcówki. Kiedyś miałam czerwone, ale jak to mówią....to tylko szczegół.

           Szybko zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Zawsze Lau wmawiała mi, że trzymam w niej murzyna......I sama zaczęłam w to wierzyć. Szybko wyciągnęłam czystą bieliznę oraz czarna bluzkę i krótkie spodenki.  Szybko poszłam do łazienki i zrobiłam makijaż oraz się ubrałam. Rodziców nie było, pojechali na jakąś delegację. Czyli party hard.......Sięgnęłam po telefon i napisałam sms do Lau, że dzisiaj impreza. Może zaproszę też te małpy? Harry by się ucieszył.Szybko i oczywiście nie umiejętnie wybrałam numer do Hazzy i zaprosiłam go na niedoszłą domówkę. Trzeba kupić procenty....I oczywiście ja to będę taszczyć!

     -Czyli te stado przygłupawych goryli też będzie-zapytała Lau.Była całkowicie przeciwna temu, że będzie sławny zespół u nas na domówce. Wiem też średnio ich lubiłam, ale muszę się odwdzięczyć Hazzie.
-Nie gniewaj się.....
-Nie nie gniewam, ale mam do tego wątpliwości.-
Już chciałam coś odpowiedzieć, ale rozbrzmiał dzwonek do drzw. Szybko poszłam otworzyć. W drzwiach stał Curly i reszta jego hordy.
-Chcemy pomóc, nie odmówisz?
-Właście.-Wszyscy byli włącznie z Zaynem. Zdziwiłam się trochę, ponieważ myślałam, że nie przyjdzie.....
-Możecie pomóc roznosić miski  z przekąskami.A Louis uważaj bo Laurel jest w kuchni.....
-Co?
-Uważaj, żebyś nie dostał po głowie.Ona cię może w każdej chwili zabić.
-Czyli?-Nic nie zrozumiał -.-
-Idź do kuchni.
-Okej.
Głupi  wszedł do pomieszczenia. On naprawdę mnie nie słuchał. Po chwili usłyszałam krzyk oraz błaganie. Z kuchni wybiegł Lou z łzami w oczach.
-Pedant!!!!
-Ona mnie biję!!!
-Było się mnie słuchać.


   Jako jedyny słuchał się mnie Liam. Pomagał mi oraz nie narzekał jak reszta chłopaków. Impreza rozkręciłą się. Było pełno ludzi.Lecz miałam wrażenie, że domówka kręci się wokół chłopaków. Zabrakło procentów, więc poszłam do piwniczki. Szybko zeszłam po drabnie. Już miałam wychodzić, ale usłyszałam  głos Harrego i......chyba Zayna
-Widziałeś Ari?
-Nie, a po co jej szukasz?
-Chciałbym się jej o coś zapytać
-Jasne, jasne, już ja cie znam.
-Chyba nie myślisz, że chcę z nią flirtować?
-Harry każdy wie, że Taylor już ci się znudziła.....
-Ty jakbyś nie był z Perrie, to byś na nia na pewno poleciał.
-Na tą małolatę?Hahaha,ty wiesz co ona o nas mówiła? Rozwydrzony bachor.
-Nie oceniaj jej, nawet jej nie znasz, a z małolata przesadzasz.
-Nie stary mówię prawdę.
Juz miałam dość obelg na mój temat. Szybko wyszłam z piwniczki.
-Wiecie jakbyście kogoś obgadywali, to upewnijcie się czy nie ma kogoś w pobliżu, wy tępe patyki.
Pośpiesznym krokiem wyszłam z kuchni. Do końca imprezy piłam wódkę i tańczyłam. Zayna nie widziałam, a Harry próbował ze mną porozmawiać, ale go zlewałam. Wszyscy już sobie poszli i została tylko Lau. Zmęczona i obolała posprzątałam wszystko. Laurel poszła do domu a ja uwaliłam się na łóżko w moim pokoju. Teraz się kurwa cieszyłam z takiego łóżka, luksus, kurwa luksus.


       Rano obudziło mnie głosy moich rodziców. Wróciliśmy, jesteśmy, kurwa głośniej się nie dało! Powoli zwlekłam się z łóżka i ubrałam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka. Wyszłam na dwór z zamiarem opalania, jednak nie dane było mi się zrelaksować ponieważ te dzikusy grały w nożną......Kurwa świat mnie pokarał!!!!!!

2komentarzy - rozdział 4