poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 4 - Może on nie jest taki zły?


                        CZYTASZ=SKOMENTUJ, NIE BÓJ SIĘ WYRAŻAĆ SWOJEJ OPINII!!!!


To było nie do pomyślenia.....Te dzikusy nie dawały mi spokoju. Co chwilę słyszałam jakieś krzyki, śmiechy czy drobne wyzwiska.Gołym okiem było widać,że są prawdziwymi przyjaciółmi.
-Ta Ari....jesteś wredną suką dlatego cię nikt nie lubi.- Sarkazm...mój kochany sarkazm. Mialam Lau, ale ona to ona. Jest dla mnie jak siostra. Byłam grzeczną dziewczynką dopóki nie wybuchła kłótnia pomiędzy mną, a moją matką. Ubzdurała sobie, że zostanę modelką. Zawsze wpajała mi zasady dobrego zachowania. Miałam diety, zajęcia poza lekcyjne. Dlatego tak teraz wyglądam a nie inaczej. Miałam wielu adoratorów, ale to nie dla mnie.....dziwką nie jestem. W szkole jest dużo plastików i wszystkie oczywiście mnie nienawidzą. Uczę się dość dobrze, ale.....TE JEBANE DWIE BABY SIĘ NA MNIE UWZIĘŁY!!!!!
-Ha! Widzisz! Strzeliłem gola!!!!- Wykrzyknął Louis,
-Nie popisuj się tak ta piłką!
-EEE sranie gada-
Nagle nad żywopłotem przeleciała piłka i przeturlała się przez cały ogród aż dotarła do mnie. Miny chłopaków były bezcenne. Podać im czy nie? Może będą wiedźmą i przebiję im tą piłkę? Bardzo kusząca propozycja.....Ale potem te małpy będą się na mnie darły....Wzięłam piłkę do rąk i wykopałam ją do ogródka tych niedorozwojów.
-Niezłe kopniecie !!!!
Usiadłam na leżaku i powróciłam do opalania. Nie minęła nawet minuta, a usłyszałam plusk wody. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam w stronę żywopłotu. Na moim podwórku stał Niall z grobową miną. Poderwałam się i szybko podbiegłam do basenu. Niall stał na krawędzi i próbował grabiami wyciągnąć piłkę. Nie zastanawiając się popchnęłam blondyna do basenu, ale nie przewidziałam tego, że w locie chłopak złapie mnie za rękę. I tak oto razem z Horanem wylądowałam w wodzie.
-HAHAHAHAH!!!!!-gdy usłyszałam śmiech szybko wyszłam z basenu i padłam na trawę.
-Biorę piłkę i wymiatam stąd, dobrze?
-Tak, tylko mi już nie wchodź do ogródka.

~Zayn~

Chłopaki grali w piłkę, a ja postanowiłem pójść po Perri. Dręczyła mnie ta rozmowa z imprezy. Zachowałem sie jak szczeniak. Bez podstaw oraz argumentów oskarżałem ją. Arianna była zupełnie inna niż Perri i o niebo lepsza. Nie strzelała focha  przy pierwszej lepszej okazji. Nie była zakupoholiczką. Perri się zmieniła. Nie była już tą dziewczyną co kiedyś. Ciągle się kłócimy. Właśnie dlatego idę teraz do niej. Chcę co zakończyć. To nie związek, ale więzienie! Ciągle tylko "Skarbie dasz mi na nowe buty"; "Kotku chodź ze mną na zakupy". Dla niej pieniądze są najważniejsze.

       Właśnie doszedłem pod mieszkanie Perri, lecz gdy zobaczyłem swoją dziewczynę wychodzącą z czarnego Porsche, zatrzymałem się. Ta suka go jeszcze pocałowała! Poczekałem, aż chłopak odjedzie . Szybko pobiegłem do mieszkania Perri i zapukałem. Przedstawienie czas zacząć.
-Cześć Kotku co chcesz?
-Porozmawiać.
-Wchodź.
Szybko wszedłem do domu. Nie chciałem, żeby jeszcze sąsiedzi się do tego wpierdalali.Zawsze myślałem, że Perri to ta jedyna
-I ty myślisz, że co! Że nie wiem, że mnie zdradzasz?!
-Ale o czym ty mówisz!
-A o tym jak całowałaś tego faceta!
-A ty mnie niby nie zdradzałeś!?
-Nie, byłem wierny jak pies!!! I teraz tego kurwa solidnie żałuje!!!
~Arianna~
Jest dziewiętnasta dwadzieścia trzy. Słońce już zaszło. Jeszcze parę dni, a będzie jasno do 22.Będą nocne wypady na deskorolkę i odpały z Lau. Rodziców nie będzie, więc  nie będzie nudno.....A co do Zayn'a jestem kurewsko zła na niego. Małolata? Dobre sobie! Wstałam i podeszłam do okna. Nogi wystawiłam za parapet i wyciągnęłam papierosa. Laurel mówi mi, że się zatruję, no ale co będę się jej słuchała? Nikt za mnie nie umrze. Niedopałek wyrzuciłam na podwórko małp.
-Nie nauczyłaś się, że nie rzuca się śmieci na czyjeś podwórko?
~Zayn~
-Nie nauczyłaś się, że nie rzuca się śmieci na czyjeś podwórko?
Chciałem sprawdzić, czy Ari jest mocno zła.
-Jestem przecież za młoda.-zła.....
-Przepraszam.-szepnąłem cicho
-Co?
-No przepraszam!
Między nami zaległa cisza, którą przerywały tylko świsty wiatru. Ari spojrzała się na mnie.
-A ty co taki smętny się wydajesz?
-Nie twoja sprawa.
-A może moja?
-Dziewczyna mnie zdradziła....była dziewczyna.
-Chodź.-powiedziała
-Co?
-No chodź...
 

-Ładny pokój... Taki...męski.
-Męski?-odrzekła
-Ale oczywiście pasuję do ciebie!-powiedziałem zgodnie z prawdą. Mimo iż była dziewczyną, to nie wyobrażam sobie jej, ubranej w różową spódniczkę.
Ari usiadła na łóżku, więc postąpiłem tak samo.
-No więc...sam się wygadasz, czy mam ci zadawać pytania, jak w telenoweli?
Zamilkłem...
-To bolało....
-Co bolało?
-Nie to, że mnie zdradzała co tydzień z innym, tylko to, że byłem naiwny i ślepy....
-No nic nie poradzisz...LIFE IS BRUTAL!
-Śmieszne.
-Co?-odezwała się zdziwionym głosem
-Że mi nie współczujesz, nie mówisz, że będzie dobrze...
-Życie zapytało się śmierci dlaczego ją wszyscy kochają, a go nienawidzą. wiesz co śmierć odpowiedziała?
-Nie.A co?
-Bo ty jesteś przepięknym kłamstwem, a ja okrutną prawdą. Zdaję się nam, że prawda jest okrutna, zła i obrzydliwa.Ale tak nie jest. Ja wolę prawdę od kłamstwa, bo wiem na czym stoję i wiem jak to naprawić. Więc teraz mówi ci, że będzie dobrze, nie dzisiaj, ale jutro. Dziewczyn jest dużo na świecie, nie martw się, na pewno jakiejś się spodobasz.
-A czy to ona nie powinna się spodobać mnie?
-Zbyt brzydki jesteś.
-No ej...Ja Zayn, bóg seksu, brzydki?
-Tak, a jak by inaczej! Chcesz herbaty?
-Wiesz co...no...nie!Albo tak!
-Jakiś ty niezdecydowany człowieku.
Ari poszła na dół, więc postanowiłem się rozejrzeć. Wszędzie były zdjęcia z tą jej przyjaciółką. Nie było żadnej rodziny. Na biurku leżało pełno gier, a obok nich pędzle, ołówki i kredki. Podszedłem do szafki i ją otworzyłem. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem pełno rysunków. Wyjąłem parę i obejrzałem. Prawie wszystkie
były ołówkiem. No może jeszcze atrament wchodził w grę...Miała talent, nie powiem. Jeszcze trochę się porozglądałem. Gdy usłyszałem kroki, szybko rzuciłem się na łóżko. Drzwi zaskrzypiały i po chwili weszła  Ari z dwoma kubkami herbaty.
-Zagramy w coś?
-Dwadzieścia pytań?
-Może być.
Dziewczyna podeszła i podała mi kubek, aby po chwili leżeć przy mnie.
-Ilu miałaś chłopaków?
-3
-Tak mało?!
-A co, że fajna dupa to od razu zajęta?-zapytała oburzona
-No, ja nic takiego nie powiedziałem.

-Na pewno?
-Tak!

~Arianna~
Nie wiem ile czasu minęło. Ale najważniejsze, że przekonałam się do Zayn'a. Nie była taki zły....chyba.
-Ładnie rysujesz.- powiedział
-Co?
-Masz talent.
-Skąd ty wiesz....
-Nie powinnaś zostawiać mnie samego w swoim pokoju.
-Następnym razem tak miło nie będzie...-moje powieki same spadały w dół, jakby były kamieniami.
-Zmęczona?-zapytał
-Nie, jest dobrze, Zaynie.
-Jesteś tak śpiąca, że przekręcasz moje imię.
-Nie, to powiedziałam specjalnie.
-Moje imię wymawiane przez ciebie jest takie...niesamowite.
Zayn już nic nie powiedział. Zagiął kołdrę, wszedł pod nią i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. Nie mogłam, ani nie chciałam odrywać się od Zayn'a.
-Zayn...już lepiej?
-Lepiej-posłał mi uśmiech gdy podniosłam na niego wzrok.- O wiele lepiej, a teraz idź spać.
-No-
-Mówiłem coś, spać.
Zrezygnowana zamknęłam oczy i oddałam się w kraine Morfeusza.




Więc i nowy rozdział!! Trochę późno, ale sami wiecie....nauka to zuo -.- !! Dziękuję za wcześniejsze komentarze one naprawdę dodają otuchy!!!! No i oczywiście weny!!!




2 komentarze:

  1. no nareszcie nowe opowiadanie !! <3
    kocham je ! i czekam ciągle czy nie ma nowego ...! podoba mi się ,że w końcu dogaduje się z Zayn'em !! Kochaaamm!! <3 CZEKAM NA KOLEJNY!!

    OdpowiedzUsuń